14 stycznia 2015

My passion.

Dziś chciałabym wam opowiedzieć o czymś, co dla większości z nas jest bardzo ważne. Pasja, jest dla mnie czymś, co nadaje naszemu życiu sens, dzięki czemu staram się jeszcze bardziej, gdyż chcę być coraz lepsza w tym co robię.Dzięki temu mam cel w życiu, do którego staram się dążyć, bo wiem, że gdy mi się to w końcu uda, będę z siebie bardzo zadowolona i dumna. W tym poście chcę wam opisać moje pasje i powiedzieć kilka słów na temat tego, jak to wszystko się zaczęło.

FOTOGRAFIA
Gdy zobaczyłam na internecie piękne zdjęcia, idealnej jakości sama chciałam potrafić zrobić "coś takiego", lecz nie miałam do tego warunków. Zdjęcia robione telefonem, owszem były ładne, ale nie dorównywały tym, które były wtedy moim wzorcem. Możliwość robienia takich zdjęć miałam dopiero wtedy, gdy zakupiłam sobie lustrzankę Nikon D5100 z obiektywem już troszeczkę lepszym od podstawowego jakim jest 18-105. Myślę że ten sprzęt jest jak najbardziej odpowiedni do udoskonalania mojej pasji, jaką jest fotografia. Teraz śmiało mogę stwierdzić, że zdjęcia wykonane przeze mnie są naprawdę dobre. :) Zresztą, sami oceńcie:


 (Jeśli mielibyście ochotę zobaczyć więcej zdjęć moje autorstwa zapraszam Was na mojego fanpage'a na Facebooku: NataliaGrudniakPhotography.)

KARATE
Ten sport zaczęłam trenować gdy miałam osiem lat. Łatwo obliczyć, że gdy teraz mam lat czternaście karate trenuje już aż 6 lat. Jestem na każdym treningu, uczestniczę w każdych zawodach. Cóż mogę powiedzieć? Po prostu się wkręciłam. Chcę być coraz lepsza, zdawać na coraz wyższy pas, wygrywać coraz więcej medali! Oczywiście, zdarzają mi się również przegrane, lecz każda przegrana dodaje mi skrzydeł. Wiem później nad czym mam pracować, aby na kolejnych zawodach poszło mi jeszcze lepiej. O to chodzi w tym sporcie. przegrane powinny nas uskrzydlać. Dzięki nim wiemy, nad czym MUSIMY pracować. Nie chce z tego rezygnować, bo dzięki temu jestem kimś lepszym. Obecnie mam niebieski pas. Mam zamiar w przyszłości zdobyć czarny, lecz będę musiała włożyć w to wieeele pracy. :) Orzełek na piersi oznacza to, że wraz z kilkoma osobami z naszego klubu znajdujemy się w Kadrze Polski.

(Zdjęcia zrobione podczas występu na tegorocznym WOŚP'ie. Nie wyglądam na nich najlepiej, ale chciałam wam je pokazać, gdyż widać na nich strój w jakim ćwiczymy- Kimono.)

Jak zawsze mam nadzieję, że ten post was zaciekawił. Mam nadzieję również, że dzięki niemu, wiecie czym dla mnie jest pasja i jak ją traktuje. Niektórzy mogą pomyśleć, że to nic nie zmienia w naszym życiu. Tak jak pisałam na początku, dla mnie jest to czymś więcej niż zwykłym zajęciem czasu.


2 stycznia 2015

Recenzja balsamu do ust EOS

Szczęśliwą posiadaczką balsamów do ust jestem już od około dwóch miesięcy.Muszę Wam powiedzieć, że już po pierwszym posmarowaniu ust tym balsamem urzekł mnie on. Zakochałam się w nim na zabój, przyznaję się bez bicia, że od balsamów EOS jestem uzależniona... Wcześniej posiadałam pomadki z firmy Nivea w sztyfcie i myślałam, że to co mam było zupełnie wystarczające. Jajeczko zostało zakupione dla mnie, przez moją ciocię w Stanach. Zwróciło ono moją uwagę głównie ze względu na wygląd oraz wiele pozytywnych opinii, o których czytałam w internecie i słyszałam na YouTube. Na razie do połowy zużyłam jajeczko o smaku miętowym i na podstawie tego stwierdziłam, że jestem gotowa by zrecenzować wam te balsamy na podstawie Fresh Mint.

Opakowanie EOS'ów wykonane jest z grubej, powlekanej gumy (kolor inny w zależności od smaku), który nie jest tak ciężki, na jakiego wygląda. Pomadkę wystarczy odkręcić i posmarować nią usta tyle razy w ciągu dnia ile się potrzebuje. (Ja robię to dosłownie kilka razy dziennie :p) Moim zdaniem jest to bardzo duży plus, gdyż nie wygląda on jak większość balsamów do ust, które na co dzień możemy dostać w sklepach. Kolejnym plusem tegoż to balsamu jest długotrwałość nawilżenia i przecudowny zapach. Muszę wam przyznać, że każdy z czterech kolorów, które posiadam, pachnie wyjątkowo i niepowtarzalnie. Cena w Stanach (mówię tutaj ogólnie, gdyż nie wiem gdzie dokładnie ciocia zakupiła go) to około 4 dolary, co w tamtym okresie wynosiło około 12 złotych. Jest to bardzo korzystna cena biorąc pod uwagę ceny z drogerii internetowych. Mogłabym słodzić i słodzić, lecz jestem też zmuszona powiedzieć o jedynym minusie, który tak naprawdę udało mi się wychwycić.


Jedynym minusem tego produktu jest dostępność. Stacjonarnie w Polsce nie kupimy go nigdzie. Coraz częściej spotykamy go w drogeriach internetowych typu Cocolita czy po prostu na Allegro, lecz tam ceny razem z wysyłką nie są za bardzo dla nas korzystne, choć nie są też nie wiadomo jak wysokie :)

Mam nadzieję, że dzięki mojej recenzji, jeśli zastanawialiście się nad tym balsamem zdecydujecie się na niego i będziecie zadowoleni równie bardzo jak ja.Mając taką możliwość, najchętniej wykupiłabym wszystkie kolory od razu,aby mieć zapas i by nigdy mi ich nie brakło! :)


.....................................................................................................
Uwaga!
Chciałam wam powiedzieć, że mam na sprzedaż dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest telefon Samsung Galaxy s3 mini, w stanie idealnym zero rysek. W gratisie dodaje dwie obudowy (zwykłą czarną i jedną w kształcie sticza).
Drugą rzeczą są Converse All Star w kolorze neonowo-żółtym roz. 39. Trampki te są w bardzo dobrym stanie, zadbane, noszone zaledwie kilkanaście razy.
Jeśli chcielibyście poznać więcej informacji lub chcielibyście zobaczyć zdjęcia danej rzeczy zapraszam was na mojego maila -nataliagrudniak@wp.pl-. W temacie wiadomości piszcie albo Converse albo Samsung Galaxy s3 mini w zależności od tego, co was interesuje. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś chętny, kto przygarnie którąś z tych rzeczy :)
.....................................................................................................